sobota, 21 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 1

Szósty miesiąc, szóstego dnia, jakoś chwilę po szóstej. Siedziała samotnie w kącie pokoju, a po jej policzku spływały krople łez.
- Anabelle! - krzyknęła jej matka - Idź z Puszkiem na spacer!
Dziewczyna wstała, otarła łzy w rękaw i zbiegła po schodach. Nie spojrzała nawet na matkę, tylko wyszła z domu, z hukiem zamykając drzwi.
Londyn o tej porze praktycznie zaczyna żyć. Wszystkie kluby były już otwarte, a sklepy częściowo zamknięte. Anabelle myślała nad swoim życiem, lecz z zamyślenia wyrwał ją telefon. Dzwoniła do niej Bella, serdeczna przyjaciółka dziewczyny.
- Hej - zaczęła - Mogłabyś przyjść dzisiaj do mnie na imprezę? Będzie sporo znajomych ze szkoły! Starzy wyjechali na weekend.
- Kto będzie? - zapytała pełnym smutku i bólu głosem.
- Tak, tak, chyba wiadomo, że zaprosiłam  Jack'a, specjalnie dla ciebie, więc nie zrozumiem odmowy - zachichotała.
Anabelle zmusiła się do śmiechu, który wyszedł tak sztuczny, że Bella wyczuła sarkazm.
- No i Lukas dla mnie. - dodała przyjaciółka - To co, przyjdziesz?
- Jasne. Wpadnę o dwudziestej. - odpowiedziała Anabelle.
- To do zobaczenia! - odpowiedziała pełnym entuzjazmu głosem Bella.

                                                              
                                                                  * * *

- Dobrze zrobi ci ta impreza - powiedziała matka Anabelle, serdecznie się do niej uśmiechając.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i pobiegła na górę. Ubrała błękitną sukienkę, pomimo że nigdy nie chodziła w takich ubraniach. Chciała przypodobać się Jack'owi. Była bardzo szczupła, niekiedy wyglądała jak trup. Zrobiła lekki makijaż i wyszła z domu. Wkrótce znalazła się pod drzwiami przyjaciółki. Bez pukania weszła do domu. Drzwi jak zwykle nie były zamknięte.
Już przy progu zauważyła pełno nastolatków w jej wieku, może niektórzy byli o rok lub dwa lata starsi. Przeraziła się. Dom był ogromny, a nie było nigdzie miejsca, by usiąść. Postanowiła znaleźć przyjaciółkę, co zajęło jej około piętnastu minut.
- Bella! - zawołała, po czym wpadła w ramiona przyjaciółki. - Skąd ty wytrzasnęłaś tyle ludu?
- Co?! - Krzyknęła. Z głośników muzyka leciała tak głośno, że bez problemu słychać ją było na podwórku.
Chciała zadać pytanie jeszcze raz, lecz nie zdążyła. Usłyszały odgłos tłuczonego szkła.
- Przepraszam, muszę zobaczyć co tam się dzieje - powiedziała Bella  i pobiegła w stronę kuchni. Anabelle postanowiła pójść do toalety. Wspięła się po schodach i bez pukania otworzyła drzwi. Stanęła jak wryta, a w jej oczach pojawiły się łzy, które strumieniami zaczęły spływać po policzku.